Sherry i Szpada: przypadki polskich studentów w Oksfordzie w latach 1944-1947

?>

Uniwersytet Oksfordzki od wieków cieszy się w akademickim świecie niekwestionowaną renomą. Rzadko pamięta się jednak o tym, że swego czasu od dostojnych murów częściej od innych języków odbijała się mowa polska. Trudne czasy II wojny światowej umożliwiły wielu naszym rodakom nie tylko studiowanie prawa w Oksfordzie, ale również przyczyniły się do powstania tam polskiego wydziału, na którym nauczano zgodnie z przedwojennymi programami, ale przy zachowaniu rodzimych reguł i zwyczajów. Zderzenie polskiej mentalności z angielską tradycją akademicką okazało się dla wielu młodych Polaków niezapomnianym doświadczeniem.

Zanim powstał Wydział

Wyspy Brytyjskie nie od zawsze stanowiły cel emigracji Polaków. Przez dziesięciolecia nasi rodacy preferowali raczej Francję ze względu na tamtejszą kulturę i język. Lepsze perspektywy zarobkowe już wtedy oferowały zaś Stany Zjednoczone. Sytuacja zaczęła się zmieniać podczas II wojny światowej. Kiedy po upadku potęgi kontynentalnej Władysław Sikorski znalazł się na wyspach wraz ze swym rządem, razem z nim przybyli również wszyscy, którzy chcieli stawić zbrojny opór hitlerowskim Niemcom. W Anglii i Szkocji pojawiło się tysiące młodych ludzi, gotowych bronić tych ziem przed niemiecką inwazją. Z czasem zagrożenie atakiem z morza ustało, a obecne na wyspach polskie oddziały zaczęły zmagać się ze skutkami bezczynności. Ich dowództwo szybko zauważyło, że żołnierze na przepustkach tracą czas na alkohol oraz hazard. Ten stan rzeczy podkopywał dyscyplinę i wpływał na bojową wartość polskich formacji. Zapadła więc decyzja, by stworzyć dla nich ofertę edukacyjną.

Początki były skromne, a wszystko rozpoczęło się w Szkocji. 11 listopada 1941 roku zostało powołane do życia Studium Prawno-Administracyjne afiliowane przy Uniwersytecie St. Andrews1. Formalnie jednostka ta rozpoczęła swoją działalność 23 marca 1942 roku. Zapisani nań studenci nie byli zwolnieni z obowiązku służby wojskowej, dlatego kształcenie przybrało formę korespondencyjną. Współpraca pomiędzy polskim dowództwem oraz szkocką uczelnią układała się znakomicie. Jeszcze w roku 1942 generał Sikorski został uhonorowany przez nią doktoratem honoris causa. Już wtedy myślano jednak, by stworzyć ośrodek naukowy o charakterze bardziej statycznym, który pozwoliłby młodym Polakom podjąć studia w normalnych warunkach akademickich.

Polski Wydział Prawa w Oksfordzie 

Polski Wydział Prawa na uniwersytecie oksfordzkim powołano do życia na podstawie dwóch aktów prawnych: dekretu Kongregacji Uniwersytetu w Oxfordzie z dnia 21 marca 1944 r. oraz dekretu Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza z dnia 14 kwietnia 1944 r. Pierwszy ustanowił merytoryczną pieczę nad Polskim Wydziałem Prawa, drugi zaś nadał mu status prawny w rozumieniu prawa polskiego (jednowydziałowa szkoła akademicka)2. Wydział powstał z myślą o kształceniu wykwalifikowanych kadr, które mogłyby przyczynić się do odbudowy polskiej administracji i sądownictwa po zakończeniu wojny. 

Prezydent RP W. Raczkiewicz i Wice Kanclerz Uniwersytetu Sir William Ross - inauguracja roku akademickiego
Prezydent RP W. Raczkiewicz i Wice Kanclerz Uniwersytetu Sir William Ross – inauguracja roku akademickiego na Polskim Wydziale Prawa na Uniwersytecie Oksfordzkim

Wierzono, że dyplomy ukończenia wyższych studiów prawniczych pomogą odnaleźć się w powojennej rzeczywistości młodym ludziom, kiedy przyjdzie im zrzucić mundur. Powołując do życia tę jedyną w swoim rodzaju placówkę, polski rząd na uchodźstwie nawet na chwilę nie wątpił bowiem, że jego powrót do kraju wraz z armią oraz rzeszą uciekinierów jest tylko kwestią czasu. Celom tym podporządkowano kształt programu na wydziale, na którym wykłady (co do zasady) wygłaszane były w języku polskim.

Warto podkreślić, iż Polscy studenci korzystali z praw tych samych, co studenci angielscy. Nadto otrzymywali miesięczne stypendia w wysokości 20 funtów oraz nie ponosili kosztów edukacji na uniwersytecie. Na Polskim Wydziale Prawa przeważali mężczyźni chociaż na studia przyjęto również grupkę pań. W uprzywilejowanej pozycji znajdowali się inwalidzi wojenni, którzy mieli pierwszeństwo studiowania.

Prawa i obyczaje

W wymiarze formalnym najstarsze angielskie uczelnie do dziś cechuje spory konserwatyzm i niechęć do zmian. Nie dziwi zatem, że również w Oksfordzie nadal pielęgnuje się szereg tradycji posiadających wielowiekowy rodowód. Zacznijmy może od tego, że na uczelni nadal oficjalnym urzędowym językiem jest łacina. Choć może się to wydać dziwne, nadal obowiązuje tam również przepis, zgodnie z którym ,,na egzamin student musi przychodzić z szablą, a w czasie egzaminu dostaje kieliszek sherry”3. Na przestrzeni wieków regulacji powyższej nikt nie odwołał, przeto pewien student postanowił upomnieć się o swoje prawa podczas jednego z egzaminów. Okazało się jednak, że powierzchownie zapoznał się z prawami rządzącymi uniwersytetem: „w latach już powojennych student zażądał kieliszka sherry w czasie egzaminu i został skazany na karę jednego szylinga ponieważ był bez szabli”4.

Wartą wspomnienia jest również oparta jeszcze na średniowiecznych scholastycznych schematów „logika studiowania”, którą szybko przyswoili sobie również adepci zgłębiający wiedzę na Polskim Wydziale Prawa. Poniższy sposób rozumowania z pewnością mógłby stać się bliski współcześnie studiującym na uczelniach polskich i to nie tylko na kierunkach prawniczych! Wyliczanka brzmi następująco: THE MORE I STUDY, THE MORE I KNOW, THE MORE I KNOW, THE MORE I FORGET, THE MORE I FORGET, THE LESS I KNOW, SO WHY TO STUDY? (Im więcej studiuję, tym więcej wiem, im więcej wiem, tym więcej zapominam, im więcej zapominam, tym mniej wiem, więc po co studiować?)5.

Studia to czas nawiązywania relacji towarzyskich, miłości i miłostek. Czas wojny i poczucie niepewności z nim związane intensyfikowało chęci oraz dodawało pikanterii nawet błahym z pozoru zdarzeniom. Studiujące dziewczyny miały nadzwyczajne powodzenie zwłaszcza wśród przebywających na przepustce wojaków. ,,Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” w następujący sposób dzielił się z czytelnikami historią studentki Mary, która była blondynką (co musiało zapewne mieć istotne znaczenie dla jej osobistych perypetii): „Mary, wspaniała, utleniona blondyna, na wspaniałych, długich jak żyrafia szyja, nogach, nabrała w Londynie ogromnego doświadczenia wojennego i opowiada. Ci Amerykanie są kapitalni! Podchodzi do mnie jeden w Hyde Parku i mówi: »Pocałujemy się! Może już jutro Niemcy puszczą gazy i będziemy oboje nosić maski gazowe…«. Drugi Amerykanin zaczepił mnie tak na Marble Arch: »Boże, jak pani słodko wygląda! Czy pozwoli mi się pani pocałować, choć nie mam ani kuponów, ani pończoch…«. Trzeci Amerykanin mi zaproponował: »Może pani zaryzykuje pójść ze mną do kina? Jak pani widzi jedną rękę mam na temblaku…«. Czwarty Amerykanin zaczepił mnie na dancingu, rzekł: »Nazywam się John. Może się pobierzemy? Ale ponieważ ja nie wierzę w te szybkie małżeństwa, więc dopiero jutro…«”6.

Katolicy na oksfordzkiej wszechnicy

Od czasów panowania króla Henryka VIII prawa katolików w Wielkiej Brytanii były stopniowo i konsekwentnie ograniczane. Katolik nie mógł otrzymać pracy nauczycielskiej w szkołach średnich aż do 1925 roku, a także dosłużyć się w armii stopnia wyższego niż kapitan. Osoba deklarująca katolicką wiarę aż do roku 1895 nie mogła być również przyjęta na uniwersytety w Oksfordzie i Cambridge. Sytuacja uległa zmianie dopiero po wyborze Polaka, kardynała księcia Ledóchowskiego, na przewodniczącego Kongregacji Rozszerzania Wiary. To on doprowadził do zniesienia krzywdzących ograniczeń.

Jednym z najbardziej znanych katolików na uniwersytecie oksfordzkim, który wykładał jednocześnie na Polskim Wydziale Prawa, był prof. Francis de Zulueta7. Słynął on z wielkiej sympatii okazywanej studiującym Polakom. Dzięki jego życzliwości zakupiono z funduszu All Souls College (profesor był jego członkiem) podręczniki do nauki prawa rzymskiego, które za darmo rozdano polskim studentom. Zrzekł się on również swojego wynagrodzenia na rzecz stworzenia „polskiego” księgozbioru, który został zakupiony m.in. z jego pensji. De Zulueta organizował dla polskich studentów ,,słynne herbatki”, podczas których dyskutowano i w swobodnej atmosferze wymieniano myśli.

Wicekanclerz uniwersytetu oksfordzkiego W. Ross i Prezydent RP W. Raczkiewicz podczas coctail party po otwarciu Wydziału Polskiego Prawa
Wicekanclerz uniwersytetu oksfordzkiego W. Ross i Prezydent RP W. Raczkiewicz podczas coctail party po otwarciu Wydziału Polskiego Prawa

Profesorowi udało się stworzyć z polskimi studentami unikatową więź. Polacy go lubili, szanowali oraz respektowali jego opinie. On sam tymczasem wielokrotnie dawał im do zrozumienia, że są mu bliscy jako katolicy oraz ludzie, którzy wyznają podobny system wartości. W do dziś popularnej monografii zatytułowanej ,,The Roman Law of Sale” („Sprzedaż w prawie rzymskim”) de Zulueta zamieścił wzruszającą dedykację: ,,Bardzo cenię sobie zaszczyt, że mogę dedykować tą książkę, z wojenną oszczędnością papieru, polskiemu wydziałowi prawa przy uniwersytecie oksfordzkim usiłującemu z godną podziwu wytrwałością dokonać tego, żeby Polska, z pomocą Boga znów powstała nie tylko świetna czynami wojennymi ale także uzbrojona prawami stała się podporą dla całej Europy”8.

„Polskim” okiem

Rozpoczęcie studiów w warunkach tak odmiennych od rodzimych z pewnością wiązało się z doświadczaniem szeregu niespodzianek i wymagało aklimatyzacji w nowym środowisku. Pierwsze wrażenie bywało jednak na ogół dobre. Renata Romer opisuje swój przyjazd do Oksfordu w następujący sposób: „Oxford w pierwszych dniach wiosny, prymule koloru masła wtulone w zielone trawniki parku, który otacza kamienne koronki Magdalen College. Przywieźli mnie tu z wizytą mój Ojciec (ówczesny Minister Spraw Zagranicznych RP) z sympatycznym ambasadorem – O’Malley, który nas oprowadzał”9.

Młoda Renia zamieszkała w Somerville, gdzie dostawała szufelkę węgla na tydzień do palenia w kominku, a także (co w warunkach studenckich odgrywało niebagatelną rolę!) posiadała pełne wyżywienie. Z jej wspomnień dowiadujemy się, że studenci oprócz zwykłych zajęć byli także zobligowani do świadczenia tzw. war work  („praca wojenna”). Naszej bohaterce przypadło w ramach tychże zajęć odwiedzanie rannych rodaków w szpitalach wojskowych.

Po zapisaniu się na Polski Wydział Prawa na Oxfordzie, świeżo upieczona studentka zauważyła, że wykładają tam najlepsi polscy wykładowcy z różnych polskich uniwersytetów. Młodzież chciwie chłonęła wykłady, choć najczęściej odbywały się one w nieogrzewanych salach. Na zajęciach w New College (najstarszy uniwersytecki budynek) było tak zimno, że studenci ,,szczękali zębami, choć opatuleni w płaszcze, szaliki i swetry”. Z powodu braku książek na początku uczono się na maszynopisach skryptów rozprowadzanych przez dziekanat.

Jak to zazwyczaj bywa u zarania studiów, również wśród pierwszoroczniaków Polskiego Wydziału Prawa w Oksfordzie krążyły plotki o srogości profesorów i ich dziwactwach. Cichaczem powtarzano sobie na przykład, że: „prof. Jarra10 stawia dwóje studentkom, które stawią się przed nim na egzamin inaczej niż w czarnym kostiumie”11. Studentki, chcąc dopasować się do wymagań profesora, jak oszalałe przemierzały miasto w poszukiwaniu ubrań, co nie było zadaniem łatwym, gdyż w warunkach wojennych był to towar reglamentowany, który można było nabyć jedynie na kartki. Na szczęście prawda okazała się inna. Szybko zorientowano się, że profesor podczas egzaminu jedynie stwarzał pozory srogości, a w istocie krył w sobie wiele życzliwości i zrozumienia dla młodych adeptów prawa, nie zważając na ich płeć.

Wśród polskich żaków głośno było również o innym wykładowcy – Wiktorze Sukiennickim12. W przeciwieństwie do wielu polskich kolegów z wydziału mieszkał on bezpośrednio w Oxfordzie. Słynął ze swoich długich spacerów po mieście oraz tego, iż podczas nieformalnych spotkań ochoczo brał udział w ożywionych studenckich debatach (tajemnicą poliszynela było, że najlepsze dysputy tego rodzaju odbywały się przy piwie w angielskich barach).

Proza życia i wielki świat

Studenci, którzy nie mieli dostępu do kuchni lub też chcieli szybko wydać liche stypendium żywili się w tak zwanych ,,British Restaurants”. Serwowano tam niedrogie, ale ,,przyzwoite” posiłki. W zgodnej opinii studenckiej braci można w nich było solidnie chociaż nie zawsze smacznie zjeść. Stosunek Polaków do angielskiej kuchni to zresztą temat do dziś niekończących się dyskusji.

Do akademickiej tradycji należą angielskie bale, które w Oksfordzie odbywały się pod koniec roku. Dla Polaków mieszkających poza uniwersyteckim centrum udział w nich wiązał się jednak z pewnymi trudnościami. Nie każdego stać było na smoking czy wieczorną kreację. Nadto studenci „skoszarowani” w domu studenckim w Somerville, jeżeli chcieli powrócić do pokoju po godzinie 21:00, zobligowani byli do zgłaszania tego w księdze wyjść i powrotów. Swej nieobecności nie mogli jednak przedłużać ponad godzinę 24:00. Dlatego wspomniana już wyżej Renia Romer, nie chcąc bawić się w kopciuszka, nie raz wolała w sukni balowej wdrapywać się na trzymetrowy mur, którego sforsowanie umożliwiało powrót do pokoju bez angażowania portiera. Inną możliwością powrotu było przedostanie się na teren posesji dzięki życzliwej pomocy jednej z pielęgniarek, która pracowała w sąsiadującym szpitalu.

Wolny czas z pożytkiem wykorzystywano również w warunkach domowych. ,,Przecież – wspomina Renata Romer – miałam i polskie wykłady i angielskie tutorials i te nadprogramowe zajęcia m.in. organizowanie polskich potańcówek w jakiejś sali parafialnej u krańca Oxfordu. Jakiś zdobyty patefon grał nam szlagiery – i pamiętam jak przed tym o świcie wyruszałam na rowerze do odległej cake factory gdzie można było bez kuponów nabyć ciastka na poczęstunek”13.

Ogólny widok dawania dyplomów uniwersyteckich przez Wicerektora Uniwersytetu w Oksford. Sir William Ross, dnia 25 listopada 1944 r. w Sheldonian Theatre.

Epilog

Studia prawnicze w Oksfordzie były dla ich uczestników ważnym etapem w ich zawodowym rozwoju. Jak zauważa Maciej Jońca oksfordzka wszechnica „wiele uczyniła dla Polaków w okresie niezwykle dla naszego kraju trudnym. Spora grupa wojennych rozbitków mogła zagłębić się w tajniki jurysprudencji, a następnie otrzymać dyplom ukończenia studiów prawniczych, stanowiący przepustkę do godnego życia w powojennym świecie. Statystyki mówią same za siebie. Wydział wypuścił 257 magistrów prawa oraz aż 8 doktorów”14. Dzięki życzliwości uniwersytetu polscy studenci nie tylko mogli opuścić jego mury z podwójnym dyplomem w czasach powszechnej grozy i niepewności, ale również doświadczyć niepowtarzalnej atmosfery związanej ze studiowaniem. Im samym najwyraźniej aklimatyzacja do warunków angielskich przyszła z łatwością (w przeciwieństwie do niektórych profesorów-Polaków).

Trudności pojawiły się potem. Po powrocie do kraju absolwenci Oksfordu nie mogli liczyć na włączenie się w wykonywanie zadań, do jakich ich przygotowywano. Przez lata spotykali się z niechęcią oraz dyskryminacją ze względu na swoje ,,zachodnie” wykształcenie. Sytuacja polityczna stanęła na przeszkodzie temu, by wychowankowie Polskiego Wydziału Prawa odegrali istotną rolę w odbudowie kraju po zakończeniu działań wojennych.


1IPMS, Kolekcja Stanisława Szurleja, kol. 362/9, Sprawozdanie Zarządu Stowarzyszenia Prawników Polskich w Zjednoczonym Królestwie za I-szy okres operacyjny (24.8.40-31.12.41).
2Por. Dekret Prezydenta RP z 14.4.1944 r. o Polskim Wydziale Prawa w uniwersytecie w Oxfordzie (Dz.U. z 1944 r. Nr 5, poz. 11). 
3J.W. Cywinski, T.S. Rojewski, W. Toporowski, Monografia Polskiego Wydziału Prawa 1944-1947, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1997, s.221. 
4Ibidem, s.221.
5Ibidem, s.235.
6Ibidem, s.211 
7Francis de Zulueta (1878–1958) – profesor prawa rzymskiego w Oksfordzie, wy- kładowca prawa rzymskiego na Polskim Wydziale Prawa na uniwersytecie oksfordz- kim w latach 1944–1947. Zob. L. Atzeri, Francis de Zulueta (1878–1958): An Oxford Roman Lawyer between Totalitarianisms, [w:] Roman Law and the Idea of Europe, K. Tuori, H. Björklund (ed.), Bloomsbury Academic, London 2019, s. 53–71.
8Cytat za: M. Jońca, Prawo rzymskie. Mirabilia, C.H.Beck, Warszawa 2020, s. 379.
9J.W. Cywinski, T.S. Rojewski, W. Toporowski, Monografia Polskiego Wydziału Prawa 1944-1947, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1997, s.301. 
10Eugeniusz Jarra (1881–1973)–polski filozof prawa. W latach wojennych czynny naukowo na obczyźnie. Wykładowca Polskiego Wydziału Prawa na uniwersytecie w Oksfordzie. Po wojnie na emigracji. Zob. S. Portalski, Zarys historii Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie, PTNO, Londyn 2009, s. 361–363.
11J.W. Cywinski, T.S. Rojewski, W. Toporowski, Monografia Polskiego Wydziału Prawa 1944-1947, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1997, s.302.
12Wiktor Sukiennicki (1901–1982) – polski teoretyk prawa, sowietolog. W latach wojennych czynny naukowo na obczyźnie. Wykładowca Polskiego Wydziału Prawa na uniwersytecie w Oksfordzie. Zob. M. Kornat, Wiktor Sukiennicki (1901–1983) – prawnik, sowietolog, historyk, Zeszyty Historyczne 2001, z. 137, s. 35–75.
13J.W. Cywinski, T.S. Rojewski, W. Toporowski, Monografia Polskiego Wydziału Prawa 1944-1947, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1997, s.303. J.W. Cywinski, T.S. Rojewski, W. Toporowski, Monografia Polskiego Wydziału Prawa 1944-1947, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1997, s.303. 
14M. Jońca, Prawo Rzymski Mirabilia, C.H.Beck. Warszawa 2020,s. 382. 

Autor

Redakcja

Michał Lewandowski
Szkoła Doktorska
Nauki Prawne

Tekst ukazał się wcześniej w Edukacji Prawniczej Nr 2 2020/2021 ss. 59-63., pt. „Sherry i Szpada: przypadki polskich studentów w Oksfordzie w latach 1944-1947”

LEAVE A COMMENT